niedziela, 16 września 2012

Rozdział 1

~Diana

Tata powiedział, że ofiara gwałtu sama sobie jest winna. Jego zdaniem to kobieta prowokuje sprawcę do takiego zachowania.
Wiedziałam, że to moja wina. Nie powinnam iść na imprezę w krótkiej spódniczce i obcisłej bluzce, a także wracać sama do domu. Kiedy w lipcu wychodziłam wieczorem z domu, tata upomniał mnie o ubranie. Przypomniał też, żebym przed wyjściem z klubu zadzwoniła po mojego kierowcę, Bartka. Ale ja, oczywiście, musiałam zrobić po swojemu.
Gdybym posłuchała taty, nigdy nie spotkałabym tego obrzydliwego starucha.
Od tamtej feralnej nocy nie wychodziłam na imprezy. Właściwie, to zupełnie zrezygnowałam z życia towarzyskiego. Całe wakacje spędziłam w zaciszu własnego domu i ogrodu, bez żadnego kontaktu z przyjaciółmi. Zawsze gdy dzwonili miałam „ważniejsze sprawy”. Nic dziwnego, że kiedy pierwszego września wróciłam do szkoły, nikt nawet mnie nie przywitał.
Stałam pod salą pośród dwudziestu siedmiu innych osób. Nie byli dla mnie obcy, ale też nie bliscy. Właściwie, byli mi całkowicie obojętni. Nikogo z nich nie obchodziło, że dusza towarzystwa, jaką byłam w poprzednim semestrze, stoi z boku wpatrzona w ziemię. Nawet moja najlepsza przyjaciółka wolała chichotać pod oknem i posyłać tęskne spojrzenia przechodzącym chłopakom, niż podejść i spytać, co u mnie.
Nie mówię, że bym jej powiedziała, bo nie zrobiłabym tego. Ale przynajmniej wiedziałabym, że chociaż jednej osobie moje cierpienie nie jest obojętne.
Stałam się jedną z trzech osób w klasie, które nikogo nie obchodziły. Nagle spadłam z pierwszego miejsca towarzyskiej listy na ostatnie. Zupełnie jak Konstanty, który zachowywał się jakby chodził do podstawówki: nosił śniadaniówkę z Atomówkami, czytał Harry’ego Pottera i próbował nawiązywać z resztą klasy konwersacje na temat najnowszego odcinka japońskiej bajki, o której żaden normalny uczeń liceum nie słyszał. Byłam odsunięta jak Marcin, który choć przystojny i całkiem normalny, nie chciał mieć nic wspólnego z resztą licealnego społeczeństwa i któremu nigdy nawet nie przyszłoby na myśl, żeby zniżyć się do naszego poziomu i wdać się w jakąkolwiek rozmowę.
Nikomu nie powiedziałam o tym, co mnie spotkało, bo i po co… Czy ktoś cofnąłby czas? Czy ktoś dorwałby tego nachalnego starucha i wymierzył mu odpowiednią karę? Wątpię… Opowiadając o tym tylko narobiłabym sobie wstydu. Nie chciałam stać się dla nich wszystkich równie brudna jak dla siebie.
Od lipca bezustannie usiłowałam wmówić sobie, że to nie była moja wina. Chciałam zapomnieć, tłumacząc sobie, że to mogła być każda. Bezcelowo, dzień w dzień, próbowałam na nowo zaakceptować swoje odbicie w lustrze, wybaczyć samej sobie. Nie potrafiłam…
Odczekałam aż cała klasa wejdzie do sali. Przepuściłam w drzwiach nawet Konstantego, który z uśmiechem przedszkolaka pognał do środka. Włożyłam ręce do kieszeni szerokiej szarej bluzy, po czym zgarbiłam się i weszłam do środka.
Od razu poczułam na sobie spojrzenia innych, a do moich uszu dobiegły szepty. „Patrzcie jak się ubrała!”, „To na pewno Diana?”. Westchnęłam. Mieli absolutną rację. Dawne szpilki, obcisłe rurki i kobiece bluzeczki z najmodniejszych sklepów zastąpiłam zwykłymi workowatymi bluzami i nijakimi tanimi spodniami. Zwykle idealnie ułożone brązowe włosy teraz były spięte w niezdarny kucyk, a perfekcyjny makijaż ograniczyłam do minimum. Nie chciałam więcej kusić losu…
Zajęłam swoje stare miejsce w trzeciej ławce pod oknem, tuż przy Natalii. Przyjaźniłyśmy się od podstawówki, zawsze siedziałyśmy razem. Rozumiałyśmy się bez słów. Wystarczyła jedna noc, żeby wszystko się zmieniło.
– Wyglądasz okropnie! – rzuciła siedząca w drugiej ławce Sandra.
Nie odpowiedziałam. Wbiłam wzrok w ławkę, starając się nie pokazywać smutku.
– Wiecie, w Kołobrzegu poznałam super faceta… – wtrąciła Natalia, zupełnie jakby chciała w ten sposób oderwać dziewczyny od zainteresowania moją osobą.
Natychmiast została zalana potokiem pytań o tajemniczego chłopaka, a ja przeniosłam wzrok na nią i udawałam, że ta historia mnie zainteresowała. W rzeczywistości miałam gdzieś to, że całowała się z nim na plaży. Kiedy opowieść zaczęła nabierać rumieńców poczułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła. Seks, pocałunki, nagość… Przed oczami stanęły mi sceny z tamtego lipcowego wieczoru. Zrobiło mi się niedobrze, a oczy zapiekły od napływających łez.
– Gówno mnie obchodzi, że zeszmaciłaś się z jakimś przypadkowym gościem – warknęłam nieprzytomnie.
Dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia. Sama nie wierzyłam w to, co powiedziałam.

Po powrocie do domu chciałam jak najszybciej zniknąć w swoim pokoju. Nie miałam ochoty rozmawiać z rodzicami, pomagać mamie przy obiedzie. Wiedziałam, że muszę, ale nie chciałam. Odetchnęłam z ulgą kiedy udało mi się przemknąć na górę i bezszelestnie zaszyć pod kołdrą.
Od lipca bardzo często siadałam na parapecie i, okryta kołdrą, obserwowałam z góry ulicę. Właściwie to tylko patrzyłam na przechodzących ludzi i zastanawiałam się, czy którekolwiek z nich przeżyło to, co ja. Nikomu nie życzyłam takiego cierpienia i upokorzenia.
– Di? Już wróciłaś?
– Tak, mamo…
W odbiciu w szybie widziałam, jak spogląda w stronę wiszącej na szafie nowej białej bluzki z bufkami. Kupiła mi ją specjalnie na rozpoczęcie roku szkolnego. Wiedziała, że mi się spodoba. I naprawdę, podobała mi się. Tyle, że nie byłam w stanie jej założyć. Była elegancka, ale mimo to młodzieżowa i modna. Idealnie pasowałaby do niej ołówkowa spódnica z wysokim stanem i szpilki na platformie z odkrytymi palcami. Nie mogłam sobie pozwolić na taki ubiór…
– Zaraz zejdę pomóc przy obiedzie – rzuciłam, podciągając kołdrę pod szyję.
– Nie musisz… Ale powiedz mi, co się z tobą ostatnio dzieje.
Westchnęłam. Nie mogłam jej powiedzieć, że nie jestem dziewicą: mimo tego, że straciłam cnotę nie z własnej woli, to rodzice z pewnością wściekliby się. To było wbrew wszelkim zasadom obowiązującym w naszym domu.
– Nic, ja… Martwię się nadchodzącą maturą. To wszystko.
Mama pokiwała głową i wyszła z pokoju.
Tak bardzo chciałam jej powiedzieć… wyżalić się, wysłuchać jej mądrych rad. Nie mogłam. Bałam się usłyszeć od własnej matki, że zhańbiłam się na własne życzenie.
Mama od kilkunastu lat działała w przykościelnym kółku pań domu. Co tydzień spotykała się z innymi gospodyniami i księdzem, by porozmawiać o życiu rodzinnym, problemach, wymienić się spostrzeżeniami i poradami. Młody wikary cały czas wpajał im zasady życia rodzinnego w zgodzie z Bogiem, mówił jak radzić sobie z problemami i jak wychowywać dzieci, żeby wyrosły na porządnych chrześcijan. W sumie, były to całkiem rozsądne rzeczy. Mama nieraz mówiła, że ksiądz Wojciech doradzał jakiejś pani, jak ma pomóc uzależnionemu synowi, albo innej, co ma zrobić, żeby uniknąć kłótni z mężem. Nigdy jednak nie wspominali o ofiarach gwałtu…

 Kiedy następnego dnia weszłam do sali od języka polskiego moje miejsce było już zajęte. Dziewczyny poprzysiadały się tak, że wolne krzesła pozostały jedynie obok Konstantego i Marcina. Mogłam się tego spodziewać, po tym co powiedziałam na rozpoczęciu roku. Wszystkie mnie znienawidziły.
Posłałam Konstantemu proszące spojrzenie. Zdecydowanie wolałam usiąść obok niego w trzeciej ławce niż w ostatniej z Marcinem, bo najzwyczajniej w świecie nie widziałam z daleka. Moje nadzieje legły w gruzach, gdy chudzielec w powyginanych okularach z impetem rzucił plecak na wolne krzesło.
Powlokłam się w stronę ostatniej ławki, usiłując zignorować obserwujących mnie kolegów z klasy i uśmiechające się złośliwie dziewczyny. Marcin nawet nie zauważył, kiedy podeszłam do jego ławki. Opierał głowę na rękach, wpatrując się w blat ławki. Przygryzał wargę, wyglądał na zdenerwowanego. Odniosłam wrażenie, że to przeze mnie, bo kiedy postawiłam torebkę na ławce, poruszył się niespokojnie.
– Mogę… – zaczęłam cicho.
Nie odpowiedział. Zamiast tego podniósł się gwałtownie z krzesła i wybiegł z sali.
– Głupi ćpun… – mruknął siedzący niedaleko Karol.
Usiadłam na wolnym miejscu i westchnęłam.
Świetnie… Jakby moich problemów było mało, od teraz miałam na większości lekcji współpracować z narkomanem...

9 komentarzy:

  1. Cudny rozdział! Bardzo żal mi tej dziewczyny. Zastanawiam się czemu nie powie tego rodzicom? Byłoby jej łatwiej, miałaby się komu wygadać. Z jednej strony może i to jej wina, że doszło do tego gwałtu, ale wydaje mi się, że na imprezy chodzi się w takich ciuchach. To raczej wina mężczyzny, który nie mógł zatrzymać sowich emocji, pożądania. Przykra sprawa. Czuję, że to opowiadanie osiągnie sukces. Mam nadzieję, że je skończysz. :)
    Te dziewczyny z klasy też jakieś dziwne. Ale na miejscu bohaterki też bym im nic nie powiedziała. Naprawdę mi jej żal. Czuć obrzydzenie do samej siebie to naprawdę nic miłego. Udało ci się opisać jej uczucia, bo w pewnym momencie zebrało mi się na łzy. Czekam niecierpliwie na kolejny.
    Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ale to bardzo zaskoczyło mnie i poruszyło to opowiadanie a właściwie jego pierwszy rozdział.
    Szczególnie szkoda mi się zrobiło tej dziewczyny.
    Zagubiona, osamotniona nie mająca znikąd pomocy a przyjaciele ze szkolnej ławy odwrócili się od niej.
    wspaniale przedstawiłaś jej samą historię i to co musiała czuć.
    Nic dziwnego też, że nie powiedziała nic swoim rodzicom.
    zwłaszcza znając beznadziejne zdanie ojca w tej sprawie.
    Ogółem zachwyciłas mnie na tyle, że z przyjemnością zostanę Twoją czytelniczka.
    Powiadom mnie na http://niewolnicy-przeznaczenia.blogspot.com o kolejnym rozdziale.
    z przyjemnością zagoszczę tu na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Diana, Diana, Diana… szkoda jej, żadna dziewczyna/kobieta nie powinna doświadczyć czegoś tak potwornego. Takich facetów to powinno się… spalić na stosie (plus jeszcze jakieś tortury, ale zachowam to dla siebie..). w sumie będąc na jej miejscu chyba także nikomu bym o tym nie mówiła. Gwałt dla kobiety jest uwłaczaniem jej godności, a mówienie o tym jest cholernie trudne.. mam jednak nadzieję, że Diana znajdzie osobę, której będzie umiała się wygadać i nie będzie się tego bała.. Ten Marcin mnie zaintrygował..

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedna dziewczyna - została skrzywdzona i nikt nawet nie przejmuje się jej losem. To nie jej wina, że jakiś facet się nad nią znęcał. Z drugiej strony powinna szukać jakiegoś wsparcia, a nie tak od razu się poddawać, to straszne pogrążać się w coraz większej depresji. Mam nadzieję, że postawisz na jej drodze kogoś życzliwego, bo bardzo mi jej szkoda.
    Po After Dark spodziewałam się również fantastyki, ale mile mnie zaskoczyłaś. To opowiadanie ma w sobie pewną głębię i zastanawia mnie jak to dalej poprowadzisz. Pozostaje mi tylko życzyć weny:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój Boże ! To jest genialne ! Swietnie opisalas uczucia bohaterki. Czytałam to i czułam to co ona. Naprawdę świetne ! Ciekawi mnie, co bedzie dalej z Dianą. Czy komuś o tym powie i w ogole... No cóż, czekam na następny rozdział ( cierpiac-w-samotnosci.blogspot.com) :D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie napisane.

    KONKURS na moim blogu! Do wygrania zegarki i bransoletki, zachęcam do wzięcia udziału :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, żal mi Diany.. tyle przeszła. Nic dziwnego, że się tak zachowuje. Martwię się o nią. To niesprawiedliwe przecież, że się od niej oddalili... smutne jacy ludzie potrafią być dwulicowi. Masz rewelacyjny pomysł, opowiadanie wciąga fantastycznie! Życze weny ;)


    Czekam na NN
    pozdrawiam,
    Is.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, jestem naprawdę pod wrażeniem :) MIałam w planach przeczytać to szybicej, ale jakoś nie miałam czasu - lekcji dużo :) Ale podoba mi się pomysł - w końcu mam dobrą odskocznię od fantastyki, którą, mimo że lubię czytać, to pisać nie umiem i jest jej jużpo praostu wszędzie za dużo. :D Diana wzbudza pewien rodzaj współczucia, ale coś mi w niej nie pasuje. Nie wiem, czy to taka osobista niechęć do użalania się nad sobą(rozumiem położenie bohaterki, ale po paru miesiącach powinna się jako tako pozbierać, przynajmniej pozornie), czy może brakuje mi czegoś innego. Znaczy... Nie wiem, pewnego rodzaju tajemniczości. nie wiem, teraz to już hipokryzja, bo ja u mnie w książce sama mam postać, która nie umie sobie poradzić z problemem (pomińmy fakt, żę sama też taka jestem :D). Pewnie przesadzam, mam do tego tendencję :P
    Pamiętaj o dobrej charakteryzacji bohaterów :))
    Czekam (z niecierpliwością) na kolejną notkę i zapraszam do siebie :) póki co mam 3 rozdziały, ale wydaje mi się, że możę ci się spodobać - wydaje mi się, że piszemy podobnie :)
    www.i-am-a-stupid-princess.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Wróciłam i nadrobiłam zaległości. Szkoda mi Diany - nawet sobie nie umiem wyobrazić jak może czuć się zgwałcona dziewczyna z biegiem dni, a Tobie udało się to świetnie opisać. Szokujące było to, że nie powiedziała nic rodzicom. Rozumiem, że upokarzające, ale po tygodniu moi rodzice kapnęliby się, że coś ze mną nie tak o.O "Gówno mnie obchodzi, że zeszmaciłaś się z jakimś przypadkowym gościem" - świetne zdanie :D

    OdpowiedzUsuń

Doceniam konstruktywną krytykę, na którą liczę.
Nie akceptuję komentarzy nieodnoszących się do treści bloga, dających mi do zrozumienia, że ktoś nie przeczytał notki, a także SPAMU w nieodpowiednim miejscu.